Pogryzę albo przynajmniej obszczekam właścicieli psów, którzy mimo zakazów wchodzą na teren szkoły ze swoimi sierściuchami.
Jestem wściekła bo kiedy już jakoś, cudem wychodzimy na prostą z Olka psią fobią i już zaczyna lekko tolerować psy z bezpiecznej odległości, to przylezie taki jeden z drugim na boisko szkolne, gdzie dzieci czekają na nauczycieli i urządzają sobie szczekające dyskusje.
Co mnie obchodzi, że to małe coś, mniejsze od kapcia, musi wyjść na siusiu. Niech sobie spaceruje pod domem albo na polu a nie na terenie szkoły !!!
Na szczęście dyrektor (znając Olka problem) zareagował od razu. A ukochane nauczycielki sprawiły, że Olek zapomniał o traumie choć na te kilka godzin pobytu w szkole.
Ale regres jest duży. Całą trasę od samochodu do szkoły, Olek idzie spięty, zatykając uszy, przeczulony na każdy dźwięk. Za każdym rogiem spodziewa się najgorszego...psa.
I znowu zaczynamy od początku :-(
Witaj, u nas też psy, a właściwie wszystkie zwierzaki domowe ( koty, chomiki itp) są problemem :) i powodują odrętwienie i sztywność. Może spróbujcie dogoterapii albo zakupcie Olkowi pieska? ;)
OdpowiedzUsuńEllu dogoterapia absolutnie odpada. Olek nawet na kota niechętnie patrzy.
OdpowiedzUsuńAle czekamy na wolne miejsca na hipoterapii i mam nadzieje że Olek da radę :-)
U nas hipoterapia pomogła "zobaczyć", że zwierzęta to istoty żywe i Mikołaj przestał gonić i krzyczeć na kota. Oczywiście osobną sprawą jest jak długo dziecko się przyzwyczaja do konia... U nas fazy radości, krzyku i buntu trwały przez pierwsze pół roku.
OdpowiedzUsuńA z lękiem przed psami to strasznie dziwaczna historia. Na feriach chciałam go zabrać na dogoterapię to na widok psa wpadł w panikę i za żadne skarby nie dał się do niego zaprowadzić. Na ulicy na widok dużego psa zatyka uszy. A wczoraj bawił się z wilczurem znajomych i się nie bał...
Trzymam kciuki za Olka ;-) powodzenia!